Z lektury, po czasie, „Wistnyka” Światowej Federacji Ukraińskich Łemkowskich Zjednoczeń (СФУЛО)[1] wyłania się jedna wielka awantura. Pod koniec można tylko przyznać, że gdyby nie było Rusinów, to SFUŁO nie miałaby o czym pisać. Tak puste jest to czasopismo oraz cała wspomniana federacja.
Rusin, „tylko-tylkowie” („łem-Łemkowie“), rusinizm, rusinizm polityczny, Rosja–Moskwa–Kreml, separatyzm. To karuzela słów, wokół których spiętrzono wiele balastu, a razem ma to wyglądać jak artykuł i sugerować, że gazeta ma jakąś formę. To wszystko. Nie brakuje rozmowy z Sofiją Fedyną, byłą przewodniczącą tejże federacji, ale ten wywiad pokazuje, że bywają i takie przypadki, kiedy ryba psuje się nie tylko od głowy. Głowa federacji jest nowa, ale choćby był w niej nie wiadomo kto, pozostało ciało, które sobie spokojnie gnije nadal. I gnić będzie.
Podkreślić można wyjątkowy cynizm Fedyny, kiedy ta mówi, że w czasie sprawowania funkcji przywiązywała wagę do języka porozumienia, a przy tym wykorzystuje słowo „tylko-tylkowie” („лем-лемки“). To ta Sofija Fedyna, która publicznie w piśmie wzywała SBU[2], żeby działała przeciwko Światowemu Kongresowi Rusinów, która nieraz występowała w mediach, opowiadając, że Rusini, włączając „tylko-tylków”, są separatystami płaconymi przez Moskwę i tak dalej. Wiemy. Pamiętamy. I nie jest problemem znalezienie tego w Internecie.
Nie sądzę, żeby jakiekolwiek argumenty przekonały zawodowych ukrainizatorów, gdzie leży prawda. Chociaż – ich nawet nie trzeba przekonywać. Oni to wiedzą. Tyle że nigdy jej nie uznają, ponieważ cała ich robota w organizacji straciłaby jakikolwiek sens. Albo roztopiliby się wśród Ukraińców, utraciwszy swoją „rusińsko-ukraińską” wyjątkowość, a wśród innych przeróżnych ukraińskich organizacji zostaliby pokryci grubą warstwą kurzu aż do całkowitego zaniku swojej organizacji, albo by przeszli na stronę rusińską, ale tu nikt by im nie uwierzył. Ale i tak ich ego, które budowali na walce z Rusinami, nie pozwoliłoby im na to. Nie oznacza to jednak, że nie należy podać im zwierciadełka, żeby choć od czasu do czasu mogli się w nim przejrzeć w całej swoją krasie.
O separatyzmie możemy mówić wtedy, kiedy mniejsza część oddziela się od większej. Ale jeśli w Polsce absolutna większość Rusinów uważa się za Łemków, za cześć ludności rusińskiej w Karpatach, i tylko śmieszny ich procent uważa się za Ukraińców (zukrainizowani mają również łemkowskie pochodzenie), to kto od kogo się separuje? Kto wywołuje separatyzm i kto pracuje na korzyść obcego państwa? Czy Rusini, lojalnie nastawieni do państwa, w którym żyją, czy ci drudzy, którzy wysławią „neńku”? Na Słowacji jest podobnie i moglibyśmy ten temat ciągnąć bez końca.
A najśmieszniejsze jest to, że SFUŁO – w ramach ratowania swojej polityki i polityki zjednoczonych w niej organizacji, kiedy ich teorie o „Rusinach-Ukraińcach” gniją coraz bardziej z każdym rokiem – już tworzy nową mitologię, według której wszyscy są „Łemkami”, w domyśle Ukraińcami. Niechże mi panie i panowie ze SFUŁO powiedzą, niechże pokażą źródła historyczne, gdzie, kiedy i kto na obszarze dzisiejszej Słowacji zwał się Łemkiem, jeśli i wśród ludności rusińskiej Łemkowszczyzny ten termin nie jest nadzwyczajnie dawny? I niechże powiedzą, gdzie i kto zwał się Łemkiem w dzisiejszej Serbii czy Chorwacji, skoro przodkowie tej ludności wyszli z Dolnego Zemplina w czasach, kiedy nawet słowa Łemko na Łemkowszczyźnie nie było, że już o narodzie ukraińskim nawet nie wspomnę. Jesteśmy obwiniani o tworzeniu mitów o jakimś rusiniźmie, ale jedynymi, które tworzą mitologię, są organizacje zrzeszone w SFUŁO i im podobne, choć formalnie do niej nie należą.
Obowiązkową dyscypliną w tym konkursie piękności jest tradycyjny taniec, kiedy to SFUŁO ponownie wnioskuje do rady ministrów Ukrainy o utworzenie państwowego programu walki z separatyzmem na „subetnicznych ziemiach, gdzie kompaktowo żyją” – i tu jest miejsce na inwencję – „Łemkowie-Rusini-Ukraińcy”. Niestety w tym konkursie nie ma piękna, jedynie zgnilizna i wydumane brednie. Jeżeli panowie z Sojuzu Rusinów-Ukraińców Słowackiej Republiki, członkowie SFUŁO, chcą prowadzić walkę z separatyzmem, to rekomenduję, aby najpierw napiętnować jedyny separatyzm, który na terytorium dzisiejszej Słowacji realnie się przejawił. Są to dążenia Ukraińskiej Ludowej Rady Preszowszczyzny, która po wojnie propagowała politykę zjednoczenia Rusi Preszowskiej z Ukrainą. Kiedy Rada oberwała po palcach, podarowano towarzyszom miejsce w parlamencie i pod groźbą ukarania przeszli oni do działalności kulturalnej, która zmierza do ukrainizacji ludności rusińskiej w Czechosłowacji. Proszę bardzo – „niech się lubi”. Potępiajcie!
SFUŁO niczym innym już się nie zajmuje, tylko wymyśla mity. Mity o rusińskich powiązaniach z Moskwą, mity o „Łemkach”, mity o wszystkim. Wszystkie są jej potrzebne do tego, aby się separować od Rusinów. Ale ten separatyzm gnije. I członkowie SFULO dobrze o tym wiedzą. Boją się tego momentu, kiedy zostaną amputowani zarówno od rusińskiego, jak i ukraińskiego ciała. I czy się to komuś podoba, czy nie, jest to tylko kwestią czasu.
Petro Medvid, Preszów
(z języka rusińskiego tłumaczył Bogdan Gambal)
Komentarz z cyklu „Bilety do kontroli” napisany dla łemkowskiego radia Lem.fm
Fotografia: Pandora (źródło: wikipedia)
[1] Światowa Federacja Ukraińskich Łemkowskich Zjednoczeń (SFUŁO) – ogranizacja powołana przez ukraińskie organizacje z Polski, Słowacji, Serbii, Chorwacji, Stanów Zjednoczonych, Ukrainy i Kanady prowadzące ukrainizacyjną działalność wśród Rusinów (Łemków).
[2] SBU – Służba Bezpieczeństwa Ukrainy