Chodzi ból po ziemi. W szczęśliwszym czasie omija, przechodzi obok, ociera się, by w chwili najmniej spodziewanej – przywykłym już do jego tchnienia – zadać cios straszliwy, bo śmiertelny, i, doznając sam wyzwolenia, pozostawić u żywych piętno swoje niezatarte. Na wiele lat, a to i na lata wszystkie.
Odszedł od nas Człowiek prawy, w mądrości swojej skromny, w łagodności – śmiały. Człowiek wielkiego serca i wielkiego intelektu. Człowiek, który przyjaciół szukać nie musiał, bowiem przychodzili sami, który nawet pośród nieprzyjaciół wrogów nie miał, bowiem zniewalał ich swoją osobowością. Wreszcie Człowiek wielkiego trudu, który żądny był przewrócić góry, by ukochany jego Beskid odnaleźć mógł swoje miejsce pośród krain szczęśliwych.
Michał Sandowicz urodził się 22 stycznia 1939 roku w Warszawie, lecz świat poznawać, uczyć się po nim stąpać zaczął na Łemkowynie, w Uściu Ruskim (dziś Gorlickim), gdzie jego ojciec był do 1943 roku proboszczem. Później rodzina, prześladowana przez okupanta, zaznała tułaczki, a po wojnie znalazła przystań w Białymstoku. Tu Michał chodzi do podstawowej i średniej szkoły. Od 1956 roku, dzięki rodzinnym koneksjom ze strony arystokratycznego rodu matki, zamieszkują w Warszawie. Michał Sandowicz kończy w 1962 roku Politechnikę Warszawską (wydział budownictwa) i pozostaje na tej uczelni przez 34 lata jako pracownik naukowo-dydaktyczny (doktorat uzyskuje w 1971 r.). Jest autorem wielu projektów – warszawskich osiedli, kościołów, innych obiektów, również współprojektantem warszawskiego metra.
Przełomowym w duchowym życiu Michała Sandowicza staje się rok 1994 – czas kanonizacji jego dziada, Św. Maksyma (Sandowicza), który zginął męczeńską śmiercią w 1914 r. w Gorlicach. Pielęgnowana w rodzinie pamięć o sławnym Przodku wybucha zwielokrotnioną miłością do ziemi Jego rodu, do Łemkowyny. Od tego czasu włącza się do społecznej działalności religijnej i świeckiej, z udziałem całego swojego serca, talentu, rozumu i woli, oddaje się sprawom tej zranionej ziemi i jej mieszkańców. Wstępuje do Stowarzyszenia Łemków, zakłada Koło SŁ w Warszawie, w 1999 roku zostaje wybrany wiceprezesem organizacji. W 2001 r. tworzy Fundację Wspierania Mniejszości Łemkowskiej „Rutenika”. Organizuje w stolicy imprezy łemkowskie, koncerty, wystawy. Właśnie w stolicy, w reprezentacyjnych salach i miejscach. Bo – jak mówi – piękna jest Łemkowyna, urokliwa bywa wygnańcza obczyzna Łemków, skryta pośród lasów Dolnego Śląska, ale wielki świat w wielkim świecie właśnie może i powinien dostrzec Łemków, ich piękną i bogatą kulturę. Przy organizacji przedsięwzięć nie ma przed dr. Michałem Sandowiczem przeszkód nie do pokonania. Nie tylko dlatego, że będąc warszawianinem od pięćdziesięciu prawie lat zna tu niemal wszystko i wszystkich. Panu Michałowi, urokowi Jego bycia i przedstawianym Jego ustami prawdom nie można się po prostu oprzeć. Przeto, gdy chce zorganizować międzynarodowy obóz dla rusińskiej młodzieży, otwierają się przed Nim również drzwi Bratysławy, Funduszu Wyszehradzkiego. A – wracając do Warszawy – drzwi Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych – dla przeprowadzenia kursu dla młodych Łemków, drzwi ministerialne – dla wydania podręczników do nauki języka łemkowskiego.
Właśnie z tą sprawą, z teczką pełną dokumentów, materiałów, z głową pełną myśli i z sercem pełnym nadziei wracał do Warszawy. W połowie drogi ból, który chodzi po ziemi, pośród nocy, pośród Michałowego przeogromnego zmęczenia spotkał Go. I nie opuścił już, przynosząc wkrótce śmierć.
Powiadają, że nie ma ludzi niezastąpionych. Staraliśmy się wierzyć w to również my, Łemkowie. Dzisiaj wiemy, że to nieprawda.
Jednakże nie w tej sferze nasz największy ból. Dr inż. Michał Sandowicz, Prezes Fundacji „Rutenika” etc., etc., a dla nas po prostu – Michał, chociażby niczego więcej nie uczynił, ponad to, co uczynił, chociażby nigdy niczego wymiernego nie uczynił – bodajby tylko pozostawał pośród nas, ogrzewał swoją wielką nadzieją, wcielał w nas wiarę, której był źródłem niewyczerpanym.
Wesprzyjcie nas, Dobrzy Ludzie, w bólu. Nie tylko dlatego, że ból po ziemi chodzi. Bądźcie z nami. Bądźcie z Nim, kto może, dnia 10 stycznia 2004 roku (godz. 10.00), kiedy będziemy oddawać Go ziemi. W której pochować się kazał. W Łemkowynie, w ziemi rodu Jego – w Żdyni.
W imieniu
Fundacji Wspierania Mniejszości Łemkowskiej „Rutenika”,
imieniu Stowarzyszenia Łemków
i w imieniu swoim –
Petro Murianka
Текст был публикуваний 2. січня/януара 2004 р. в «Dziennik Polski / Nowosądecki» і в часописі «Бесіда».